4.11.12 - koniec wolnego

jak możecie  zauważyć, zmieniłam wygląd bloga. mam nadzieję, że Wam się podoba i możecie się łatwiej odnaleźć. zależało mi na przejrzystości i łatwości w obsłudze. szykują się jeszcze inne zmiany, jednak już tylko małe poprawki. wszelkie sugestie i komentarze mile widziane :)



mamy już nowy miesiąc.bodajże od 4 dni. a ja ciągle nie mam sprecyzowanego niczego. ani kierunku studiów, ani kiedy chce wrócić do Polski, albo czy chcę zostać.  wszystkie najważniejsze decyzje ciągną się za mną odkąd skończyłam liceum, jednak dokonanie wyboru na pewno mnie nie minie. jak to zwykle ze mną bywa, łapię doły i szybko z nich wychodzę. od dwóch dni też słucham na okrągło muzyki, bo w końcu udało mi się zapanować nad systemem bankowości w Anglii. 

w nauce angielskiego robię znaczne postępy. swobodnie już rozmawiam, oglądam filmy ze zrozumieniem, dogaduję się z pijanymi Anglikami! czego można chcieć więcej? prawie skończyłam Harrego Pottera, właściwie na razie tylko jego pierwszą część. potem zamierzam się zabrać za rzekomo wyśmienitą i ponadczasową książkę, ale o tym napiszę więcej jak ją skończę czytać. i to wszystko po angielsku! mówię, że postępy są znaczne, a jak to będzie po całym roku to już się nie mogę doczekać. 

z drugiej jednak strony mam żal do siebie, że nie w pełni wykorzystuję mój wolny czas. przede wszystkim zauważyłam zależność, że im więcej siedzę sama w pokoju, tym większą łapię niechęć do wszystkiego. obowiązkowo muszę się ruszać z domu, chociażby na krótki spacer. i tak właśnie wczoraj, pod wpływem niezrozumiałego impulsu, bardzo zdołowana narzuciłam kurtkę, włożyłam glany i wyszłam... nie wiem, czy to zrządzenie losu, ale po drodze spotkałam grupkę hiszpanów z mojej klasy z collegu. i tak razem wybraliśmy się do pubu, a potem na disco disco. o ile nie lubię disco disco, to wczoraj było mi wszystko jedno i się dobrze bawiłam. gdyby nie to, że za wejście musiałam zapłacić 5 funtów, to byłabym cała w skowronkach. potem spotkałam kolejnych ludzi z klasy (już widać gdzie wszyscy chodzą w sobotnią noc). i potem jakoś zaczęłam tańczyć i gadać z jakimiś anglikami i cała reszta mi zniknęła z oczu. więc o 2 się zmyłam do domu. to tyle z przygód au pair na obczyźnie.

to ja może już pójdę coś zrobić, żeby nie musieć uważać kolejnego dnia za zmarnowany. ale powiem wam szczerze, że to wyjście wczoraj mi dobrze zrobiło. i wam też radzę od czasu do czasu wychodzić, bo jak człowiek za dużo myśli, to mu smutniej (przynajmniej w moim wypadku)...


5 komentarzy:

  1. blog wygląda fajnie :D zmiany są dobre, nawet na naszych stronach! studia, piekielna sprawa, od dwóch tygodniu już piszę, a raczej zabieram się za personal statement, dziś postanowiłam w końcu zacząć, błyskotliwie zauważyłam, że mamy już 4 listopada! i tak od 3h siedzę z zeszytem i długopisem w ręce, haha, tak, nadal go trzymam!
    Potter, 4 część w trakcie u mnie! uwieeeelbiam tą książkę :) ale między czasie zaczęłam jeszcze czytać Nieznośną lekkość bytu.
    ja chyba tutaj więcej ćwiczę mój angielski, niemieckiego mam w szkole stanowczo za mało i chociaż postęp jest to go nie odczuwam tak wyraźnie jak z początku, gdy przeskok był natychmiastowy i ogromny.. no ale ciekawe co będzie po roku ;)

    zaaaazdroszczę udanej imprezy haha!

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się w pełni - czasami lepiej za dużo nie myśleć, bo gdy to robimy wątpliwości i złe myśli się mnożą - lepiej po prostu działać.

    PS. Wygląd bloga na plus :)

    OdpowiedzUsuń
  3. oj tak, ja też często przebywam sama i też zdecydowanie za dużo myślę, mam wtedy więcej wątpliwości,no i oczywiście wzrasta niechęć do robienia czegokolwiek. Ale dobrze, że to zauważyłaś:) pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja niestety mieszkam sama i to jest moj najwekszy problem jezeli chodzi o samorozwoj, poniewaz gdy jestem sama widze ze niewiele robie, bo myse, ogladam tv( bo jest cicho w domu i nie ma sie do kogo odezwac), natomiast gdy ktos sie kreci w domu, niekoniecznie w moim pokoju to wtedy (nie wiem dlaczego) ogarnia mnie taka samodyscyplina i nie mam problemu z dzialaniem

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja jest w trakcie trzeciej części HP po niemiecku i ręce mi opadają ;D Nawet imię głównych bohaterów wymawiają inaczej..

    OdpowiedzUsuń