czas ucieka, ja ciągle zwlekam z podjęciem decyzji co do przyszłego roku. sprawa wydaje się być prosta: zostać w Anglii i aplikować na studia, zostać i pójść do pracy, wrócić do Krakowa i pójść na studia (?) wszystko się jeszcze bardziej komplikuje, kiedy za dużo myślę i przychodzą mi do głowy rzeczy takie jak wolontariat w Afryce...
przeraża mnie myślenie. kiedy zamykam oczy i otwieram je z trzema nowymi pomysłami. wszystko byłoby okej i do zrobienia, tylko, że ja chcę mieć wszystko naraz i na wszystko mieć czas. i co z tego, że mam lustrzankę, kiedy zdjęć nie robię, a i tak uważam, że moją PASJĄ jest fotografia. i co z tego, że chciałabym podróżować, a jedyne miejsca gdzie wychodzę to pobliskie puby. i co z tego, że chciałabym poznawać nowych ludzi, jak idąc ulicą boję spojrzeć się w oczy i uśmiechnąć.
nie zmieniłam się... myślałam, że taki wyjazd da mi pewne obycie z innym krajem, zainspiruje mnie do zwiedzania i poznawania ludzi, pomoże się otworzyć na innych. problem tkwi we mnie, a ja nie wiem jak się go pozbyć. może wyolbrzymiam, może ludzie, którzy mnie lepiej znają stwierdzą, że mam gorszy dzień i narzekam jak desperat, któremu nie chcą dać tabletki na szczęście. ja jednak czuję inaczej. i bynajmniej nie mam złego dnia, nie piszę tego z marazmem stukając w klawisze. wręcz przeciwnie, śmieję się pod nosem z mojego egoistycznego podejścia do życia. dobra - napisałam co mnie boli, teraz napiszę co mam w głowie:
1) chciałam podziękować osobom, które życzyły mi powrotu do zdrowia. dziękuję, życzenia pomogły i po dwóch dniach spędzonych w łóżku, w niedzielę czułam się jak nowonarodzona. tylko gardło mnie wieczorami pobolewa, najczęściej tak koło północy - wybieram się wtedy do kuchni po ciepłe mleko z miodem :D
2) jak widzicie, zmieniłam trochę wygląd bloga. nie jestem zadowolona, więc za niedługo nastąpią kolejne zmiany :P możecie też zobaczyć poprawioną listę "things to do before I die" klikając na śmieszną ikonkę po prawej stronie.
3) z okazji tego, że moja ukochana siostra Natalia to czyta, a dzisiaj ma urodziny (i specjalnie na facebooku zakryła datę urodzin, żeby wszyscy składali szczere życzenia) przesyłam jej tutaj najszczersze życzenia płynące z kochającego serca i ona już wie, że jak wrócę to będziemy to świętować w najlepsze.
4) wpadłam ostatnio na genialny pomysł (jeden z miliona w ostatnich dniach), żeby obejrzeć wszystkie bajki Disneya wyprodukowane do 2010 roku. jest ich aż 115, ja obejrzałam na razie 3 - Dumbo, Bambi i Królewne Śnieżkę. idę od najstarszych i tak co wieczór sobie oglądam. plusem jest, że większość można obejrzeć w wersji oryginalnej na youtube.
5) cieszę się, że nie mam problemów ze wstawaniem, a każdy ranek rozpoczynam uśmiechem na twarzy i całkowitym odprężeniem.
6) a na koniec napiszę, że jestem tak leniwa, że tylko myślę, ale żeby coś działać to nie mam siły. mama mówi - jesienna pogoda, a ja na to nie chce mi się. jednak wiem, że to tylko chwilowe i zaraz zajmę się tysiącem rzeczy naraz i w konsekwencji niczego nie skończę, ale i tak będę szczęśliwa (mniej więcej takie mam podejście ostatnio)
a teraz czas na zdrowy lunch: makaron, pomidor, mozzarella i świeża bazylia
Zdradź swój sposób na wysypianie się, pls. Ja już dwadzieścia parę lat walczę i dupa :) Teraz się zawzięłam i choćby nie wiem co, wstaję codziennie przed 7:00. Ale miłe to to nie jest. Jeszcze.
OdpowiedzUsuńkiedyś dowiedziałam się o pewnej metodzie, żeby spać wielokrotność liczby 1,5, ponieważ jeden cykl podczas snu trwa tyle czasu. obliczam więc sobie czas snu na około 6 lub 7,5 godziny. to naprawdę działa! dobrze jest też przed snem powiedzieć sobie, że jutro wstanę o tej i o tej godzinie, będę wyspana i wypoczęta. wydaje się, że duży wpływ na wstawanie ma mój budzik. kiedyś miałam piosenki, które lubiłam a potem znienawidziłam, aż... trafiła się taka jedna, która wywołuje uśmiech na mojej twarzy kiedy tylko zadzwoni - http://www.youtube.com/watch?v=kqPWSbKSKqw , podejrzewam, że podobne działanie miałoby coś skocznego i śmiesznego, jak to: http://www.youtube.com/watch?v=cvER9G2wZBo (ale może być denerwujące na dłuższą metę). wybranie dźwięku budzika w sumie zależy od Ciebie i na pewno poczujesz, że to jest to, kiedy już trafisz na odpowiedni.
Usuńcodziennie rano daję sobie jakieś 10 minut na poleżenie, zazwyczaj do mojego deadtime'u, czyli 7. marzeniem jest wstawanie o 6:30 żeby mieć czas na parę ćwiczeń i umycie zębów i twarzy :D
Dzięki za odpowiedź! Zabawne, bo też słyszałam i czytałam o fazach snu. To zdecydowanie pomaga. Myślę, że ważna jest też regularność, a to nie jest moja mocna strona. Bardzo usilnie teraz nad nią pracuję :) Też mam deadtime 7:00 i też marzy mi się 6:30. Ale powolutku, najpierw niech ta 7:00 przestanie być dla mnie środkiem nocy!
UsuńA od dziś, za Twoją radą będę sobie jeszcze wizualizować te boskie poranki :)
Bardzo podoba mi się ta pierwsza piosenka! Będę przesłuchiwać gościa dalej. Odnośnie budzika - na razie "męczę" to: http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=dX3k_QDnzHE
jest w Tobie część mnie, dlatego bardzo lubię Twojego bloga : ]
OdpowiedzUsuńco do planów i pomysłów, myślę, że czego byśmy ostatecznie nie wybrały, będzie dobrze, bo to coś czego chcemy :)?
o zmianę w sobie bardzo ciężko, ale myślę, że taki przełom sam w końcu nadchodzi, ja z tym długo walczyłam na wiele sposobów, ale kiedy dokładnie to się stało nie mam pojęcia... CZAS i to niekoniecznie taki zegarowy
Pozdrawiam i cieszę się z Twojego powrotu do zdrowia!
ja też się cieszę, że mogę czytać Twojego bloga (zwłaszcza w nowym szablonie) :D
Usuńteż wiem, że to kwestia nieokreślonego czasu i wiem, że będę szczęśliwa z czymkolwiek co wybiorę. teraz to takie, rozważania o przyszłości... ot.
dzięki wielkie za filmik, genialny <3
Usuńi... przez Nią znów mam wątpliwości co do studiowania... czy ja w ogóle tego potrzebuję żeby być szczęśliwa? echhh :]
mam podobne wątpliwości! naprawdę - marzę o podróżach,odkrywaniu świata - a tu trzeba być realistą - świat wymaga od nas realizmu, dlatego większość osób nie odważa się realizować swoje marzenia.
Usuńchyba napiszę na ten temat notkę haha :D
i tak jesteśmy krok do przodu, nie poszłyśmy jak inni schematycznie po Maturze na studia, jesteśmy gdzie jesteśmy i podejmujemy własne decyzje, cholernie trudne. mi od czasu aplikowania na Dundee, myślę również o innych opcjach, w razie gdyby się nie udało... i im dłużej myślę tym bardziej nie wiem czy plan B przypadkiem bardziej mnie nie pociąga. jak skończę studia i znajdę dobrą pracę, aby je spłacić nie będę mogła po prostu jej rzucić, aby pojechać w kolejne miejsce, będą urlopy i inne zobowiązania. praca w kawiarni w wielkim mieście zawsze wydawała mi się niesamowicie fajną haha... coraz częściej myślę o NY i wracam myślami do brudnej, ale magicznej Brukseli. niefiemniefiemniefiem.
Usuńpisz! :]
Wiesz, Ty masz to dopiero za rok. A ja już w styczniu opuszczam rodzinke i nie wiem co ze sobą zrobić...
OdpowiedzUsuńJa mam takie wybory co rusz, apotem i tak życie wybiera za mnie.
OdpowiedzUsuń@Sprawdź maila :D
OdpowiedzUsuńNależę do grupy 'rannych ptaszków' i nigdy nie rozumiałam tego, że można spać do południa, a nawiązując do porannego uśmiechu polecam Ci fajny poradnik "Cud uważności' Thich Nhat Hanh.
OdpowiedzUsuńBajek Disteya jest aż 115? Zawsze myślałam, że widziałam większość, ale teraz zwątpiłam :D
Disneya
Usuń