8.10.12 - mermad

 dlaczego mermad? - proste - szalona na punkcie morza!

w ramach tego, że w weekend postanowiłam zaoszczędzić, moja host rodzinka zabrała mnie na konkurs dyniowy organizowany w jakimś maleńkim pubie na końcu świata nad morzem.



koło godziny 1 po południu wybraliśmy się na spacer. przechodząc przez jeżynowe chaszcze i błoto do  kostek dotarliśmy na cudowne, odludne miejsce z piękną zatoką i widokiem. noszenie ciężkiej torby z lustrzanką i drugiej z paroma notesami  i książką, nie jest rekomendowane na takie wyprawy!

co do fotografii - to wymaga innego spojrzenia na rzeczywistość. spojrzenia przez wizjer. następnie parę ujęć tego samego. nie jestem w pełni zadowolona z moich umiejętności. nic tylko trenować i pstrykać! keep going :D

between turf and sky



praktycznie całą godzinną  drogę nad morze zajadałam się  jeżynami! pycha :>

 szczęśliwy pies na spacerze :D

zdjęcia i tak nie są w stanie oddać tego nadmorskiego klimatu - szumu morza, zapachu rozkładających się glonów, krzyczenia mew...


































oto nasze dwie dynie (te w środku) - wyhodowane przez Patricka w ogródku. tak swoją drogą to uwielbiam zupę dyniową.zdjęcie zrobione zanim przed pubem zebrał się tłum ludzi i poprzynosił więcej dyni. można  było także kupić przeróżne rzeczy na stoiskach. ja z racji tego, że oszczędzam (!) trzymałam się od nich z daleka. 




uwielbiam klimaty w angielskich pubach. ludzie rozmawiają, śmieją się, grają na gitarze (chociaż nie mówię, bo wczoraj gościu w pubie mi nie pozwolił sobie pobrzdąkać... ale to inna historia). wypiłam lokalny, kwaśny cider - także ten specyficzny angielski trunek już zdążyłam pokochać. i ogólnie świetnie się bawiłam. niestety nie mogliśmy zostać na koncert, bo trzeba było się z dzieciakami zwijać  do domu.


 a na zakończenie sobotni zachód słońca :D



11 komentarzy:

  1. Cudowne te fotki zazdroszczę takich pięknych widoków ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja o homeopatii za wiele nie wiem. Słyszałam co nieco i wiem, że ludzie mają bardzo podzielone zdanie na ten temat. Sama chętnie dowiedziałabym się więcej więc jak masz czas i ochotę to może napisz o tym post. Ja na pewno z chęcią go przeczytam ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w sumie to mogę spróbować coś napisać na ten temat, ale zawsze byłam sceptycznie nastawiona do tego typu lekarstw. stosowałam to ze względu na moich rodziców, którzy nie lubią truć się antybiotykami i wolą medycynę naturalną. dodam to do listy postów, które chcę napisać i pewnie jakoś się za to zabiorę za niedługo :)

      Usuń
  3. Mogę tylko powiedzieć jedno wielkie WOW ! Zdjęcia robią wrażenie i wyglądają cudownie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. dokladnie, zycie z rodzina na normalnych zasadach. Osoby ktore maja mlodsze rodzenstwo rowniez wykonuja te same czynnosci. Oczywiscie sprzatanie rowniez jest oczywiste, chodzac po domu, korzystajac z naczyn - uzywamy wszystkiego tak samo jak rodzina wiec dlaczego mielibysmy byc zwolnieni z oboewiazku? Ja osobiscie trafilam na rodzine dla ktorej 'sprzatanie' jest slowem wyjetym ze slownika wiec ja dbam tylko o swoj pokoj w ktorym mieszkam. Widze, ze mamy podobnie fajna rodzine.
    Niestety znam tez sytuacje, ze au pair faktycznie sa wykorzystywane ( za swoim wlanym przyzwoleniem) i to nie jest juz mieszkanie z rodzina na normalnych zasadach.

    co do Twojej notki, kurcze pieknie tam. Zdjecie z psem okropne bo na sam widok zmiekly mi nogi ( nieznosze psow i panicznie sie ich boje, szczegolnie takich...). A co do robienia zdjec to warto trenowac, ale przestzegam przed nadmiernym wysilaniem migawki - lustrzanki maja to do tego ze moga zrobic nie wiecej niz 100 tysiecy zdjec ( niektore wiecej niektore mniej) a pozniej kaput - ja sie zaczelam ograniczac i robie to co faktycznie jest konieczne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja uwielbiam psiaki i nie wyobrażam sobie nie mieć w przyszłości chociaż jednego!
      jak kupiłam sobie lustrzankę, to też gdzieś wyczytałam (albo ktoś mi powiedział), że migawka może paść. a przejęłam się tym bardziej, bo odkupiłam używaną - co prawda z niedużym stażem, ale zawsze. jednak po jakimś czasie przestałam się przejmować. żeby robić dobre zdjęcia trzeba trenować, a żeby trenować musisz zrobić ileś-tam zdjęć, czasami nawet jednego ujęcia. tak naprawdę to nie jest łatwo uszkodzić migawkę i im będziesz się więcej tym przejmowała, tym gorzej się odbije to na Twojej fotografii. zapewniam Cię, że parę lat to Ci spokojnie wytrzyma. a potem... będzie czas na lepszy model :)

      a może Cię zainteresuje pewien artykuł :
      http://www.swiatobrazu.pl/7-pytan-ktorych-nie-mozesz-zadawac-fotografom-27879.html

      Usuń
  5. przeeeeepiękne zdjęcia, pospacerowałabym :) ech, głupio to zabrzmi, ale "tęsknię za Anglią", patrząc na te zdjęcia przypomina mi się mój nauczyciel od angielskiego, ulubione filmy.. wczoraj spotkałam na mieście staruszków z mapą, anglików i odczułam wielką potrzebę niesienia im pomocy, no ale jej nie potrzebowali "thanks though" cóż :))

    jesień, "najważniejsze jest podejście, a dzisiaj mam złe" ;) muszę się przestawić na siedzenie w domu z książkami i filmami, chyba zacznę od Pottera po angielsku ^^

    a planowanie wszystkiego rok, pół roku na przód zaczyna mnie już męczyć... jakbym miała 3 dni na zdecydowanie się czy chcę umrzeć za 60 czy 70 lat. niby można by żyć z dnia na dzień, ale wtedy nasze życie niekoniecznie może pójść po naszej myśli bo na niektóre sprawy np. za miesiąc będzie za późno...

    typowo turystyczna stolica Szwajcarii haha :D! dziękuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potter po angielsku - to jest to! ja na razie czekam na odpowiedni poziom języka, czytając po angielsku Piotrusia Pana i gazety :D ale wiem, że to nastąpi! i to niebawem. szkoda tylko, że w Anglii (zazwyczaj) nie ma śniegu w zimie, a ja uwielbiam wtedy czytać. no i mnie także potrzeba motywacji do niektórych rzeczy - jak na przykład codzienne ćwiczenia, albo więcej nauki angielskiego i gry na gitarze niż facebooka :D

      a co do wyborów to masz rację, nie należy planować wszystkiego z góry, bo za niedługo może się wszystko zmienić. należy podjąć decyzję na najbliższe lata (jeżeli chodzi o studia, nie studia, życie, zawód, podróże), bo jak wiadomo wszystkiego nie przewidzisz. ale zawsze można w jakiś sposób pomóc marzeniom - i tego się trzymajmy!

      Usuń
    2. to jest to! zaczęłam i magia mnie pochłonęła, w końcu dobrze mi z tą jesienną aurą, dobrze, że dość szybko postawiłam się do pionu :))
      co do poziomu języka, em, parę lat temu zaczęłam go czytać po angielsku w pdfie i się poddałam, teraz.. o dziwo wydaje mi się.. prosty? znajomość polskiej wersji na pewno pomaga, ale czytając go czuję, że naprawdę znam ten język, niekoniecznie wszystkie słowa; rozpoznaję struktury gramatyczne, przypomina mi się mnóóóóstwo słownictwa co daje mi naprawdę wielką satysfakcję "A! tzn. coś tam" ;) zaczęłam czytać książki po niemiecku, co jest dla mnie o wieeele trudniejsze i nie tak ciekawe, łapię tylko kontekst, nie mam pojęcia o szczegółach... zobaczymy jak to będzie po roku, czy dużo się zmieni ;) motywacja, hahawypożyczyłam sobie kurs, a la DOJCZ for dummies, ale no Potter...

      och i dziękuję Ci za wszystkie komentarze, bardzo podnosisz mnie na duchu i w ogóle! :))

      Usuń
  6. musze powiedziec ze z mila checia przeczytalam Wasza rozmowe i na blogu Czill i tutaj i mnie tez zmotywowala ;p

    ja sie dolacze tylko, ze zaczynajac od ksiazek dla dzieci mozna zajsc tymi krokami az do ksiazek dla doroslych. Czym wiecej slowekl sie lapie tym pozniej latwiej bedzie zrozumiec ksiazke. Zawsze mizna tez usiasc z ksiazka przy google translate i tlumaczyc co niektore zdania :)

    A co do ostatniego kom ktory napsialas pod poprzednik postem to masz racje. Ja sie zawiesilam przez te myslenie o migawce i przez pewien czas nie robilam w ogole zdjec, teraz znalazlam zroty srodek i staram sie przemyslec sporawe zamiast cykac byle by cykac. Oczywiscie, czasami jedno ujecie wymaga kilku zdjec na innych ustawieniach ale to juz trudno - trening czyni mistrza. A co do migawki to ja policzylam ze jesli co miesiac bede robila tysiac czy 1500 zdjec to starczy mi ten apraat na 5 lat co jest nawet za dlugim czasem a tysaica zdejc w ciagu mieisaca nie robie wiec good :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czasami czytanie tych dawno napisanych książek dla dzieci jest znacznie trudniejsze od tych obszerniejszych, ale nowszych :D już zdałam sobie z tego sprawę na podstawie wyżej wymienionego Piotrusia Pana!

      Twój złoty środek jest naprawdę genialny i wydaje mi się, że też muszę poświęcić więcej czasu na myślenie, a nie na cykanie dla cykania.

      Usuń