16.11.12 - no to grypa

zachorowałam! pierwszy raz odkąd jestem w Anglii. to tylko grypa i mam nadzieję, że nie rozwinie się to w inne choróbsko.  odczuwam wszędobylski ból, swędzi mnie w nosie ale kataru nie mam. na  dodatek najprawdopodobniej mam zawiany odcinek lędźwiowy kręgosłupa. a teraz napiszę jak sobie z tym radzę...



przede wszystkim leżę w łóżku i się wygrzewam. tak minął mi cały dzień. rano tylko musiałam wyjść z dzieciakami do szkoły, ale na szczęście potem już zorganizowałam, że ktoś inny je odbierze. ubrałam na siebie ciepły sweter i skarpety i leżałam pod dwoma kołdrami mniej więcej do 14.

śniadania mi się nie chciało jeść, ale postanowiłam, że w związku z leczniczymi właściwościami czosnku zjem sobie z nim kanapkę. i tak oto rozdzieliłam 6 główek czosnku na dwie kanapki. dodałam majonezu (błąd!). było mi tak nieziemsko niedobrze, że tego broń Boże nie polecam! lepiej zrobić masło czosnkowe dla złagodzenia jego ostrego smaku. ale jak najbardziej warto dorzucić czosnek do przeziębienia - ma działanie antybakteryjne i  zapobiega rozwojowi wirusa grypy.

czego nie wolno jeść! należy unikać słodyczy, nabiału i mięsa, ponieważ powodują rozwój bakterii i stanowią pożywkę dla niechcianego wirusa. prawdą jest, że podczas grypy nie chce się jeść, więc ja moje posiłki zredukowałam do minimum - dwie kanapki z czosnkiem, banan, a na obiad kuskus z sosem pomidorowym. należy uważać na gorące potrawy, które mogą podrażnić śluzówkę, przez co będzie narażona na powikłania bakteryjne.

kolejną ważną sprawą jest systematyczne nawilżanie i picie dużej ilości przegotowanej wody. poza tym warto popijać leczniczo-rozgrzewające herbatki. ja swoje robiłam z dużą ilością cytryny i miodu (pamiętajcie, żeby dodawać składniki do lekko ostudzonej herbaty!). do takiego napoju warto też dodać imbir, który dodatkowo pomoże nam rozgrzać organizm i zniszczyć wirusa.

prawdopodobnie mam gorączkę, a mówię tak, bo nie mam termometru i nie jestem w stanie zweryfikować mojego stanu. aby szybciej uporać się z bólem mięśni i potencjalną gorączką, postanowiłam zażyć dwie tabletki przeciwbólowe z paracetamolem w odstępie około 5 godzin. dodatkowo wypiłam dwie saszetki "cudownego" specyfiku miodowo-cytrynowego o odrzucającym zapachu i smaku. 

nie wiem co jest gorsze, czy to, że mam grypę, czy to, że nabawiłam się zapalenia odcinka lędźwiowego. być może po prostu nadwyrężyłam go poprzez wielogodzinne chodzenie, a potem doprawiłam jeszcze ćwiczeniami. jednak postanowiłam coś z tym rano zrobić... i zaczęłam rozciągać tę część kręgosłupa. efekt był tylko gorszy. koło godziny 14 nie byłam w stanie się ruszyć, a ulgę przynosiło mi tylko leżenie w jednej pozycji. tak samo jak i moją grypę, postanowiłam ból zwalczyć rozgrzewaniem pod kołdrą, a następnie gorącą kąpielą. jest zdecydowanie lepiej, ale ból typowy dla "postrzału" nadal się utrzymuje. mam nadzieję, że jutro przyjdzie ulga w postaci maści rozgrzewającej.

jedno jest wiadome! nie poddaję się wirusom - nie po to rodzice uczyli mnie jak z nimi walczyć. siedzę i piję herbatki i czuję się całkiem dobrze. najważniejsze to nie ignorować pierwszych objawów  i dać sobie chwilę wytchnienia - poczytać ulubioną książkę, posłuchać muzyki, wyspać się za wszystkie czasy...

a jakie są wasze sprawdzone sposoby na choróbska? czy jest ktoś w stanie polecić mi coś na złagodzenie bólu w odcinku lędźwiowym i czy jakieś ćwiczenia są w tym przypadku wskazane?

pozdrawiam,

13 komentarzy:

  1. Ja również preferuję leżenie w łóżku i wygrzewanie się. Popijanie jak największej ilości herbatek (czarny bez i lipa - paskudne w smaku ale działają cuda). Do tego jem i jem często jogurty bo działają osłonowo na żołądek (leki nie są takie delikatne - nawet typu Gripex). Do tego jeśli gardło mocno boli - tabletki do ssania i w przerwie kisiel rzadki bo jak spływa po gardełku to łagodzi ból...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja na szczęśćie jeszcze tu w uk chorobie się nie dałam a powiem szerze że czuje się jak jednostka niezwykła ponieważ cała moja host rodzinka zarówno dzieciaki jak i rodzice już przechodzili przez męczący katar, kaszel i wszystkie inne objawy a ja wciąż zdrowa ! :)

    Życzę Ci szybkiego powrotu do zdorwia !xxx

    OdpowiedzUsuń
  3. Podczas choroby dobrze robi rosół. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. biedactwo, wracaj do zdrowia!
    ja dziś miałam w planach wykorzystać piękną WIOSENNĄ pogodę na rower, ale.. obudziłam się z kluchą w gardle i jak to ładnie określiłaś z wszędobylskim bólem, odpuściłam, łóżko, książka, pożywne śniadanko i odpoczynek, jutro też jest dzień.

    co mogę polecić, cytrynowe roztwory rozgrzewające na grypę, we wczesnym stadium zawsze stawiają mnie na nogi, w Polsce gdy nie mogłam pozwolić sobie na dłuższy odpoczynek brałam zawsze GRIPEX NOC i na drugi dzień budziłam się w o wiele lepszym stanie (plus dziwne sny gwarantowane!)

    aaa i moja mama robiła zawsze syrop z cebuli!

    OdpowiedzUsuń
  5. Co do choroby to w dzieciństwie babcia zawsze robiła mi syrop z cebuli i cukru, albo z buraka i cukru. Uwielbiałam te syropki i zawsze mi pomagały :) Ból kręgosłupa może złagodzić termofor, albo właśnie maść rozgrzewająca.
    Trzymaj się i nie daj się chorobie! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Polecam pić zagotowany imbir. Magicznie ratuje od chorób:) Zdrówka
    http://lifegoodmorning.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Życzę jak najszybszego powrotu do zdrowia, słyszałem że bardzo dobrym pomysłem jest syrop z mleczu ;) Na prawdę pomaga!

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie właśnie też coś bierze i jakoś nie uśmiecha mi się bycie chorym...... ;( Wracajmy do zdrowia ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. w odpowiedzi na Twój komentarz u mnie: drzewa i sowy są dość popularne, ale... coś związanego z domem rodzinnym, ciekawy pomysł :D!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja chyba jednak czosnek sobie odpuszczę ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. a mamy lotnisko. male bo male ale jest :D
    zapraszam na wiosne jak sie pogoda nieco poprawi ;))

    OdpowiedzUsuń
  12. mysle,ze ci ludzie ktorzy wychodza na ulice przytyulac, moga sie obawiac odrzucenia - kltore mimo, ze tamtego dnia pod Gareria Narodowa bylo znikome to jednak sie pojawialo :)

    A co do usmiechania to ja to praktykuje od dobrych kilku lat. Nie na sile, samo wychodzi - sa ludzie do ktorych nie idzie sie nie usmiechnac. Czesto zdaza mi sie ze ktos sie do mnie szeroko usmiechnie na ulicy, od razu poprawia sie nastroj!

    OdpowiedzUsuń
  13. masz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i również go zaobserwujesz ;))

    OdpowiedzUsuń